Dobrze przygotowany kompost warto wykorzystać do zwielokrotnienia ilości wartości odżywczych w hodowanych przez Ciebie warzywach i owocach. Serce włożone w gnicie odpadków, wspomagane nutą guana i troską o najwyższą jakość trocin i suchych liści, zaowocuje niezapomnianymi doznaniami smakowymi.
Do przygotowania kompostu z widokiem na ocean, potrzebujemy:
- resztki organiczne, np. obierki warzyw, niedojedzone owoce, nada się wszystko, co potrafi radośnie gnić;
- liście suche jak wspomnienie Księgi Jeremiasza 14:3;
- wióry lub trociny, najlepiej wydłubane spod sterty, trochę wilgotne;
- guano, zwane profesjonalnie zwierzęcymi ekskrementami;
- klepisko, nawiedzane przez kurczaki;
- ziemia do smaku;
- ocean, jeden wystarczy.

Na przygotowanym klepisku, płaskim i bez chodzących po nim dzieci tarantul, usypujemy pierwszą warstwę suchych liści. Najlepiej wysypać je na obszar koła o promieniu że jak weźmiesz kija i się obrócisz dookoła, to na ziemi się narysuje.
Po tak znamienitym początku, sypiemy warstwa za warstwą trocin, resztek organicznych, guana i ziemi. Powtarzamy kombinację aż to uformowania kopczyka, z którego będziemy intersubiektywnie usatysfakcjonowani. Na koniec dodatkowo oprószamy ziemią i przystawiamy przyniesiony z piwnicy ocean dla widoku.

Zostawiamy na tydzień, pozostawiając dzieło pod okiem firmy ochroniarskiej Kura&Kurczak (ISO-9001), nadmieniając, że jak coś będą dłubać w środku, to wszystko się wyda. Należy tak zrobić, bo kurczaki z poczuciem winy wydalają z siebie najlepsze odchody.

Po tygodniu rozgarniamy najnowszy kopczyk, dajemy pooddychać, służby inspekcyjne przeprowadzają kontrolę jakości, w czasie gdy my formujemy nowe komposty. Ponadtygodniowe komposty zgarniamy z powrotem na kopczyk i przykrywamy folią w celu izolacji przed złymi myślami ludzi jedzących chemię z makdonaldów. Każdego tygodnia powtarzamy czynności, aż po około 1.5 miesiąca nasze resztki z obiadu i reszta ferajny zamienią się w ziemistą esencję wartości odżywczych. Taką pozostałość po lepszych czasach przesiewamy przez tak sobie drobną, metalową siatkę, zamieniając na nadzieję na przyszłość.

Nadzieję w postaci sypkiej dodajemy w intuicyjnych ilościach do upraw warzy i owoców. Na koniec, przy konsumpcji zbiorów, dostajemy wzniosłej ekscytacji smakowo-węchowej, gdyż przychodzi nam obcować z prawdziwymi skarbami, konsekwencjami cyklu natury. Poczucie odzyskanego sensu życia dopełniamy spojrzeniem na ocean, który wciąż tam jest.